Załoga 21-metrowego jachtu zatrudniła firmę, aby zapewnić uzbrojoną eskortę, dla swojej podróży przez Morze Arabskie. Usługa jest niestety droga i nie mogą sobie na nią pozwolić wszyscy żeglarze.
Dowódca operacyjny Naval Guards, Thomas Jakobssen, wyjaśnił, że 42-metrowy statek eskortujący Marshal-5 znajdował się około 100 metrów od jachtu, kiedy obie jednostki zostały jednocześnie zaatakowane przez somalijskich piratów. Holenderska załoga zareagowała szybko – uciekła do wcześniej przygotowanych kryjówek, które znajdowały się na jachcie, co dało eskorcie czas na przejęcie kontroli nad sytuacją.
Po zaciętej wymianie ognia, nie stwierdzono żadnych ran po obu stronach, jedynie pomniejsze uszkodzenia statku. Wynajęta eskorta poradziła sobie doskonale, dzięki znacznej przewadze w sile ognia, szybko zyskała pełną kontrole nad sytuacją, a piraci się poddali.
Jakobssen ponadto podkreśla, że piraci stali się znacznie bardziej agresywni. „Nasze zespoły pływają na szarych okrętach, ze znakami marynarki wojennej, bardzo blisko chronionych jednostek, co wbrew pozorom nie odstrasza piratów.
W związku z nasilającymi się atakami piratów, amerykańska straż przybrzeżna stanowczo odradza jachtom pod banderą Stanów Zjednoczonych, oraz obywatelom tego państwa, wszystkich rejsów po zatoce Adeńskiej, Morzu Arabskim i zachodnich rejonach Oceanu Indyjskiego.