Sezon 2012 z pokładu s/y Słoni

0
778

No i mamy nowy sezon. Wracam do praktyki z poprzednich lat, opisywania co się dzieje ze SŁONI gdy wychyla się poza Zatokę Gdańską. 
Ab ovo. Sezon zaczęliśmy ekspresowo. (nawet z rymem). Dojechaliśmy rozgrzebaną siódemką do Górek na ok 1800, a już o 1830, dzięki zachętom Mariana byliśmy na wodzie.
(dodam jeszcze, że Marian przypomniał mi o włożeniu balastu). Do nocy się otaklowaliśmy i sklarowaliśmy. W sobotę pierwsze regatowe „koty za płoty”. Sergiey nawet dał nam przez jakieś 5 minut prowadzić stawkę. Przed GW wyprzedził nas jeszcze Diament i tak już zostało do mety w wejściu do Gdańska. Potem jeszcze poparadowaliśmy, z pewną dozą dumy, że jesteśmy częścią takiej flotylli, chyba nie byle jakich żeglarzy, że mimo mnogości i ścisku w ograniczonym akwenie nie widać było żadnych kolizji nawet żadnych niewyraźnych sytuacji. A na koniec, w Marinie, poprzyczynialiśmy się do zakłócania miru domowego na pokładzie Quicka, co liczymy ,że z czasem kobiety z pokładu Jacka nam wybaczą. Na swoje usprawiedliwienie mamy ogromną siłę przyciągania pewnej dębowej beczułki. Rankiem zmyliśmy sie „po angielsku”, by umożliwić następnej zmianie pod kpt Jackiem Nejmanem rozpoczęcie rejsu do Rygi. Jacek podjął się doprowadzić Słoni tamże, by umożliwić mnie i kolegom start w Baltic Open Regatta. Tygodniowej imprezie regatowej po zat Ryskiej. Szczęścia wiatrowego na starcie nie miał. Zimny Nordowy wiatr coraz bardziej słabnący. Do północy wyhalsował wysokość Helu i w zachodzącym na West wietrze wziął kurs na Lepaję. Rano był już poza zasięgiem, więc następne doniesienia jak się odezwie z Lepaji. 

SŁONI w Lepaji. Dziś tzn we wtorek o 0900 weszło do portu po 39 godz. żeglugi. Wiatry od kilku do 29 węzłów sprawiły, że koledzy się nie nudzili. Po halsówce do Helu odeszło na tyle, że od północy z niedzieli na poniedziałek zaczął im wydawać bejdewind na Lepaję, który po chwili ciszy zamienił się na równy pełny wiatr, równomiernie tężejący. Ostatnie 25 mil następna odkrętka na równo w twarz. Port osiągnęli po 10 godzinach halsowki. 
Z morza przywieżli gołębia który o zmroku w poniedziałek siadł wyczerpany na pokładzie. 
O 1100 załoga Słoni zameldowała trawers Ventspils. Bujają się na martwej fali przy wietrze z S o sile 5 kt . Wyciągają ok 3 kt. Dlatego rezygnują z wejścia do portu i ciągną dalej w Zat. Ryską. Narzekają na ziąb. 

Dziś tzn 1 06 ’12 o 2130 Słoni weszło na Daugawe. A o 2230 zacumowali w Jachtklubie Auda w Rydze. Zastali tam Fourwinds’ów z Wieśkiem Krupskim. Jutro rano z Wawy wyrusz ekipa na drugą zmianę. 

Pisane na Ruhnu w nocy z 5/6 czerwca 
Do Rygi dojechaliśmy w sobotę ok 22. Znaleźć dojazd do „jahtklubi Auda”, nie było łatwo. Najcenniejsza okazała się rada by jechać za autobusem 24. Szybko zrobiliśmy zmianę i zaczęliśmy sie rozglądać za BORem. Ale nie bardzo było widać. W niedzielę czyli w dniu zapisów organizator zakomunikował, że cała część organizacyjna odbędzie się w poniedziałek rano przed startem. W poniedziałek okazało się, że chętnych do ścigania się jest 8 jachtów z tego 4 katamarany, a z 4 monohuli 2 są z Polski czyli Fourwinds i Słoni. Ale skoro już tu byliśmy zdecydowaliśmy się wystartować. Pierwszy wyścig z Rygi do Salicgrawyok 55Mm, ze startu z rozbiegówką w górę rzeki, rozpoczął się całkiem nieźle. Zaraz po starcie objęliśmy prowadzenie i nie oddaliśmy go przez pierwsze 2 godz. Potem wzięły nas dwa duże jednokadłubowce i jeden katamaran. Niestety wiatr siadł. Pojawiał się sporadycznie z coraz innego kierunku i w sile nie przekraczającej 8w, a najczęściej 0 do 5 w. Wyścig przeciągną się głęboko w noc. Pierwsze 2 jednokadłubowce skończyły go ok 0200, My 5 min po katamaranie o 0400 Fourwindsy ok 0500. Dodam, że regaty nie odbywają się w/g ORC tylko lokalnej odmiany LYS – Lat LYS. Po pierwszym wyścigu jesteśmy3-ci. Z powodu zarwanej nocy organizator odwołał wyścig Salcgrava Ruhnu, gdzie popłynęliśmy po południu w trybie turystycznym. Cały czas jest arktycznie zimno, ale komary na Ruhnu tną masowo jak zwykle. Na jutro prognoza wiatrowa tez marna, zobaczymy co dalej. 

Mersrags. Etap Ruhnu – Mersrags wystartował w składzie 3 katamarany i 3 jednokadłubowce w tym 2 polskie . Wystartowaliśmy przy świeżym wietrze, ale sporej fali z nocy. Halsówka. Potem wiatr siadł fala została. Mniejsze łódki bujały się jak spławiki, a większe mniej czułe na martwą falę poszły do przodu. Na szczęście przyszła zmiana na przeciwny wiatr i podnieśliśmy spinakery, Kończyliśmy przy dobrej 3-jce B. Wygrał Gabriel i nie udało nam się go przeliczyć. Po dwóch wyścigach my mamy 2 i 2, a Gabriel 3 i1. Fourwindsy mają ustabilizowaną 3-cią pozycję. Jutro etap do Rygi, Trochę o otoczce kulturalnej, Zostały przygotowane portowe atrakcje. W Salacgrivie była przygotowana kolacja z zespołem do przygrywania. Niestety nic nie wypaliło bo pierwsza łódka doszła o 2-giej w nocy. Lepiej sie udało dziś. Wszyscy dopłynęli do 18-tej. W Mersrags czekała nas nowa marina z jej bardzo starającym się kierownikiem. Notabene prosił by przekazać, że zaprasza polskie jachty. Organizator przygotował ciepłą zupę, występy zespołu regionalnego i brassbandu, a wieczorem film z regat. Niestety zimnica i nocna w niej żegluga wyeliminowały nam Janka, tak że pewnie jutro wróci do domu. 

Brak internetu spowodował przerwę w regularności sprawozdań. Kończę już z Warszawy.
Etap z Mersgres do Rygi Auda w piątek 7 06 był naszym dniem. Morze gładkie wiatr w sile 2-3 B i halsówka. Mogliśmy pocyzelowac żeglugę. Niestety juz tylko we dwóch. Ostrością nadrabialiśmy naturalną przewagę prędkości „Gabriela” (12.4 m). Wprawdzie palnąłem błąd nawigacyjny ustawiając „go to” na niewłaściwą boję, co kosztowało, zanim sie zorientowałem, ok 15 min, ale i tak na boi zwrotnej pod wejściem do Rygi Gabriel miał nad nami tylko 26 min przewagi, a powinien minimum 45. Potem był juz tylko spinaker do mety i nic sie nie zmieniło. Etap wygraliśmy przed Gabrielem i Fourwindsami, którzy tez byli całkiem blisko, ale do przeliczenia przez nich Gabriela trochę zabrakło. 
W sobotę rano 9 06 krótki etap z Rygi Auda w górę Daugawy do Rygi Andreosta w centrum. 
Etap niby krótki , ale pod prąd co przy słabym wietrze mogłoby bardzo potasować wyniki. 
Do tego pojawiły sie w wyścigu kolejne 2 jachty. Na szczęście było spinakerowo ze świeżym wiatrem od morza i przyszliśmy prawie w kupie, a kolejność ustaliły przeliczniki. 
Wygrało Micro, 2- my 3- dziewczyny na 800 tce spotsboacie,4- Fourwinds, 5- Gabriel. Po tym etapie wydawało się , że już pozamiatane, jesteśmy bezpieczni z 5-cio pkt przewagą.
Tego samego dnia po południu odbyły się tzw. „Media Regata”. Polega to na tym, że na kolejne jachty wsiadają ekipy redakcyjne gazet, rozgłośni radiowych i portali informacyjnych, a następnie jest przeprowadzony normalny bieg ze wszystkimi procedurami. Tyle tylko, że wyniki tego biegu nie wchodzą do klasyfikacji. 
Do nas wsiadło 6 osób z redakcji portalu informacyjnego. Możecie sobie wyobrazić sylwetkę Słoni z 6+1 osobami w kokpicie 1 dziobowym. Ale się przyłożyliśmy . Małe szkolenie, sznurki rozdane i startujemy. Skutecznie – wygraliśmy. Nawet potem ekipa sędziowska mówiła, że podziwiała wyszkolenie załogi, postawiliśmy 2x spinakera, a komendy były typu: jasno zieloną luz, różową ciągnij itp. Odwdzięczyli się szampanem wypitym na kei. Potem długi rozrywkowy wieczór. Ale to nie koniec regat. Na sobotę były zaplanowane 3 biegi na Daugawie, których łączny wynik wchodził do klasyfikacji jak kolejny wyścig. Warunki były piękne słońce wiatr w sile ok3B wzdłuż rzeki, co może nas w takich warunkach spotkać, nawet stawianie spinakera we dwóch mieliśmy juz przećwiczone. Ale tuż przed startem wiatr sie odwrócił na prostopadły do rzeki i stężał. Zrobiło się ciężko na dwóch. Kopy wiatrowe w rozrzucie 120 stopni i sile od 5 węzłów do 25. 
Na pokładzie zabrakło nam balastu i rąk do lin. Wyniki to szybko pokazały 1-szy wyścig 6, 2-gi 6, na szczęście w 3-cim 5-te co łącznie dało nam 5-te, co przy 2-gim Gabriela, pozwoliło nam utrzymać jednopunktową przewagę. Fourwinsom też poszło świetnie. Zajęli tego dnia 3-cie miejsce i utrzymali łącznie 3cią pozycję. Dodam, że przybyły kolejne jachty, w tym nasz historyczny „Spaniel”, sprzedany kiedyś na Łotwę. Jeździł wspaniale z ogromną przewagą i wygrał łącznie te 3 biegi. Potem zakończenie , puchar za „prima vieta”, bardzo przyjemne słowa , zapraszanie na przyszły rok i to nie tylko przy mikrofonie, ale i w bezpośrednich rozmowach. Niestety nie mogliśmy tego wraz z innymi uczcić. Przyjechała następna zmiana. Przekazanie jachtu, w samochód i do domu. Wawę osiągnęliśmy ok 5-tej rano. Teraz Słoni w drodze powrotnej do Gdańska.

Zbigniew Rembiewski s/y Słoni

 

Komentarze