– Dwadzieścia minut spania i powstań! Sprawdzić kurs i sprzęt, czasem zjeść i znów pospać ze dwadzieścia minut – opowiadał o swoim systemie samotnego żeglowania kpt. Tomasz Cichocki.
– W trzysta dni?! – nie dowierzali słuchający.
– Dałem radę na Atlantyku, to i teraz powinno się udać – nie tracił dobrego humoru żeglarz, który tym sposobem w 2005 r. dwukrotnie, w pojedynkę, przepłynął Atlantyk.
Tym razem polski kapitan ma o w wiele dłuższą – bo liczącą prawie 24 tys. mil morskich – trasę do pokonania. Jednak, jak mówi: – Żeglarz chyba ze mnie nie najgorszy, a do tego jestem lepiej przygotowany niż poprzednio.
Kpt. Cichocki ma do dyspozycji jacht polskiej produkcji Delphia, który przed wypłynięciem z Sopotu ochrzczony został jako „Polska Miedź”. Jednostka mierzy prawie dwanaście metrów długości i ma ponad 78 m kw. powierzchni żaglowej. Liczy się także wyposażenie jachtu.
– Jest tu generator prądu, silnik na ropę, ogrzewanie, a nawet autopilot – wylicza Paweł Masianis, konstruktor jednostki.
Polski jacht ma również zainstalowane kamery na rufie i na dziobie oraz odsalarkę do słonej wody. – Tu obowiązują zasady takie, jak z samochodami w Rajdzie Dakar – tłumaczy Maciej Kot, dyrektor marketingu Stoczni Delphia Yachts i dodaje: – Jednostka płynąca w ekstremalnych warunkach musi posiadać specjalne wyposażenie i być dopasowana do sterującego.
Polski żeglarz także ma swój udział w wyposażaniu jachtu. Na pokład zabiera między innymi 1200 litrów wody w butelkach oraz dwie wędki.
– Mam duże zapasy liofilizowanego jedzenia i suplementów, ale w razie czego można wrzucić na patelnię złowioną rybkę – mówi Cichocki, któremu wędzisko pomogło przed laty przetrwać samotny rejs przez Atlantyk.
W tym roku wędek jest dwa razy więcej, bo trasa dłuższa niż jakakolwiek poprzednia. Kapitan wypłynął z Sopotu z trzyosobową załogą w kierunku Brestu, aby ostatecznie przetestować jacht. Po dotarciu do francuskiego portu przedstawiciele World Sailling Speed Record Council zainstalują na jachcie tzw. „czarną skrzynkę”. Pozwoli ona na kontrolę i uwiarygodnienie rejsu. Start ma nastąpić na początku lipca z wód powyżej wysokości 45 równoleżnika.
– Popłynę w kierunku Przylądka Dobrej Nadziei, dalej pod Madagaskar i do Tasmanii, później Nowa Zelandia i Horn, a dalej do góry i nic, jak tylko opalać się i modlić, aby nie napatoczył się żaden kontenerowiec – śmieje się Cichocki.
– Przedsięwzięcie należy do skrajnie ekstremalnych. Więcej ludzi poleciało w kosmos, niż przepłynęło samotnie naszą planetę bez zawijania do portów – dodaje Maciej Kot.
Jeśli polskiemu żeglarzowi uda się osiągnąć upragniony cel, będzie drugim w historii Polakiem, który opłynął samotnie ziemski glob. Dotychczas dokonał tego kpt. Henryk Jaskuła przed ponad 30 laty na „Darze Przemyśla”. Tomasz Cichocki przed opuszczeniem Sopotu prosił o szczęście.
Redakcja SailBook.pl poleca film z Kapitan Tomasz Cichocki tuż przed wypłynięciem w rejs. Link do filmu: trojmiasto.pl
Autor: Jakub Gilewicz
Źródło: trojmiasto.pl