Zew Oceanu: ” Z drogi !”
Jedziemy. Z małym tradycyjnym opóźnieniem wyruszyliśmy z Polski. Po perypetiach przyczepowych udalo się zapakować Małą i prawie wszystko co chcieliśmy. Zważylismy się przed wystartowniem (w sensie zestaw auto+przyczepa) i wyszlo na to, że mamy nadwagę 😉 dlatego wyżuciliśmy kilka (prawie)zbednych rzeczy.
Mamy za sobą francuskie śniadanie i podwieczorek… no i połowę drogi za sobą – niestety tę łatwiejszą. Przed nami i Dzielnym Swiftem wyzwanie hiszpańskie. My gonimy Janusza i „Skwarka”, a nas goni Marcin I „Lillou 2012” Ja dojedziemy postaramy się dać znać.
SIĘ DZIEJE !!!